Jestem świeżo po występach organizowanych w ankowym przedszkolu z okazji Dnia Mamy i Taty. Normalnie miód na serce. Te rozśpiewane dzieciaki, z werwą (lub bez) recytujące wiersze, w strojach galowych, z własnoręcznie wykonanymi upominkami pod pachą. Tak, zdecydowanie czuję, że Anka nas bardzo kocha i że jest jej ze sobą i z nami dobrze. To uczucie, do tego lepki buziak i zapach jej włosów – niczego więcej w dniu mamy do szczęścia mi nie trzeba.
Wiecie, że jestem entuzjastką macierzyństwa. Cudownie mi w tej roli – wyciskam z niej, ile tylko się da, bo wiem, że to przyjemność ograniczona w czasie. I zazwyczaj, gdy spotykam się z mniej entuzjastycznym podejściem do tematu, myślę sobie, że szkoda, ale staram się (z naciskiem na „staram”, bo nie zawsze mi to wychodziło i nadal nie zawsze wychodzi) nie oceniać i nie przekonywać. Bo każda z nas ma prawo przeżywać macierzyństwo po swojemu. Mamy różne charaktery, różne dzieciaki, różne sytuacje życiowe. No ale nie potrafię przejść obojętnie obok tekstów takich jak ten. Ja wiem, że bywa ciężko, ponownie podkreślę, że z jedną Anką, zaangażowanym małżonkiem i wszystkimi dziadkami na miejscu, pewnie niewiele wiem o cieniach macierzyństwa. Ale jednak tu jestem – mamą, żoną, córką, przedsiębiorcą. Staram się łączyć te wszystkie role, do każdej z nich się przykładać i z każdej wyciskać maksimum przyjemności.
Nie chcę nikomu wmawiać, że należy się cieszyć rodzicielstwem (bo w sumie nie tylko o matki tu chodzi). Nie chcę nikomu mówić, jak ma się czuć. Widzę po reakcjach na pojawiające się na innych blogach, szczere do bólu wpisy o trudach rodzicielstwa, że wiele osób męczy jakaś ściema, zmowa milczenia i przymus bycia szczęśliwym. A ja nie bardzo wiem, o jaką ściemę i o jaki przymus chodzi. Nie dostrzegam tych zjawisk wokół siebie, za to w mediach daje się zauważyć presję, by wreszcie szczerze mówić, jak to jest. A mi po prostu jest dobrze. I czasem wręcz niezręcznie mi się przyznać, że jestem szczęśliwą mamą, że macierzyństwo nie przyniosło mi zbyt wielu nieprzespanych nocy, problemów w związku i zaniku własnego „ja”. I gdy głośno mówię, że mi z tym całym macierzyństwem jest fajnie, nie chcę być posądzana o ściemę (a o blogerską ściemę tym bardziej ;-). Jest mi dobrze, mimo, że czasem brakuje mi sił, cierpliwości, czasu dla Ani, małżonka czy dla siebie. Ale skupiam się na pozytywach, łapię dobre chwile i robię swoje. I mam nieodparte wrażenie, że ta dobra energia, z którą podchodzę do życia, po prostu do mnie wraca. Mówię o tym nie po to, by się chwalić czy kogoś wpędzać w kompleksy, lecz by pokazać, że tak też można. Że to scenariusz możliwy do zrealizowania. Jeden z wielu.
Powiedzcie mi, jak Wy to widzicie? Bo ja już sama nie wiem, czy jestem tak bardzo oderwana od rzeczywistości, że przestałam ją rozumieć? Bardzo jestem ciekawa, jakie jest Wasze zdanie na ten temat. Czy faktycznie dostrzegacie przymus bycia szczęśliwym rodzicem? I czy faktycznie tak trudno odnaleźć szczęście w tej roli?
Niezależnie od tego, czy męczy Was ta ściema, czy nie, życzę Wam i sobie, byśmy nieco mniej zaglądali do cudzych ogródków, a więcej czasu poświęcali sobie i swoim dzieciakom, w wymarzonych proporcjach :-)).
A nie wydaje Ci się, że nieumiejętność cieszenia się macierzyństwem jest ściśle połączona z presją idealnego życia. Bo musi być posprzątane, ugotowane, uprasowane i zdjęcia z wycieczki wrzucone na fb, a duchu rozpacz i zmęczenie – obserwuję takie matki. Ja nie mam posprzątane, dzieci chodzą brudne – bo się bawią i jedzą więc to logiczne, nie płaczę w poduszkę gdy nie wyprasuję prania, olewam pieczenie bułeczek, gdy mogę zamienić to na obejrzenie wieczorem z mężem filmu i… jestem szczęśliwa. Cholernie szczęśliwa, choć mam brudno i nieperfekcyjne. Szczęśliwa, bo mam cudowną nieperfekcyjną rodzinę :) :)
Karolina, presja na pewno jest duża i myślę, że bardzo często wychodzi ona od nas samych. Ja, na przykład, muszę mieć posprzątane. Już się z tym pogodziłam, że choćby nie wiem co, muszę wygospodarować swój lub małżonkowy czas na sprzątanie, bo inaczej chodzę i ciskam gromami. Z gotowaniem i prasowaniem już różnie bywa, choć do pieczenia ciasta o północy nie trzeba mnie namawiać ;-)
Trzeba się nauczyć odpuszczać, to pewne. Ale myślę, że postrzeganie macierzyństwa zależy w dużej mierze od naszego charakteru i podejścia do życia. Jeden widzi pół szklanki pełnej, dla drugiego jest ona w połowie pusta. I chyba tyle w tym temacie ;-) Uściski dla Ciebie! :*
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Fajnie być mamą!
Szczerze mówiąc i ja nie dostrzegam zbyt dużo „ciemnych” stron macierzyństwa. Doskonale wiem, o czym piszesz. Czasem mi aż głupio, bo tyle wokół matek, którym ciężko, które piszą, że macierzyństwo to nie bajka. Nie wiem, z czego to wynika. I mi się zdarza ponarzekać, jak np ostatnio, że nie mam czasu, że nie wiem za co się zabrać, ale to nie tak, że przez to jakoś cierpię. Po prostu zdaję sobie sprawę, że mieliśmy chwilowo gorszy czas, ale wszystko się ułoży (i ułożyło). Nie wiem, czy to, że dostrzegam zdecydowanie plusy, a nie minusy macierzyństwa wynika z charakteru mojego syna, czy po prostu może z tego, że moje życie zawsze było bardzo poukładane, miałam mnóstwo obowiązków i pracy, nie raz nie przespana noc i obecna ciężka praca przy dziecku nie jest dla mnie jaką wielką nowością? W każdym bądź razie, jestem mega szczęśliwą mamą i doceniam każdą chwilę spedzoną z moim synem.
pozdrawiam!
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Cinnamon Home to: M JAK MATKA
Okazuje się, że nas, szczęśliwych i zadowolonych z życia mam jest więcej, tylko chyba mniej udzielamy się w sieci ;-) Myślę, że to fajne macierzyństwo wynika nie tyle z charakteru naszych dzieci, co z charakteru nas samych. U mnie jest podobnie jak u Ciebie, też miewamy gorsze momenty, też czasem się wkurzam i mam dość, ale tego właśnie się spodziewałam. Nie oczekuję, że moje życie będzie usłane różami. Gorsze chwile są wpisane w codzienność, radzę sobie z nimi, jak tylko potrafię, i idę dalej. Możliwe więc, że doświadczam takich samych sytuacji jak inni, tylko inaczej je odbieram. Bardzo się cieszę, że dobrze Ci w Twojej roli – moc buziaków raz jeszcze z okazji Dnia Matki :-) :*
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Fajnie być mamą!
Aga zgadzam się z Tobą;) Kiedy sobie odpuściłam, a miało to miejsce jak Baśka miała niewiele ponad rok zdecydowanie polepszyło mi się na duszy. I jestem szczęśliwą matką;) Kocham byc mamą, choć tak jak piszesz, czasem mamy mniej cierpliwości, gorszy dzień czy coś innego. Więc albo mam niewymagające dziecko, albo nie wiem co jeszcze. No bo prawdę mówiąc Basia od samego początku była „złotym” dzieckiem! Dzięki temu, że przesypiała noce, mało płakała mogłam skończyć studia z wyróżnieniem. A może zwyczajnie je skończyć i już. Nie było lekko, mała była przy piersi, a ja czytałam, uczyłam się, wychodziłam na spacery. Mąż był bez pracy, bo firma którą otworzył okazała sie porażką…zostaliśmy z 3 mies. dzieckiem, bez dochodów i mieszkania. Było cięzko, bo brakowało pieniędzy na wszystko (mleko też). Czasem ryczeliśmy – razem. Jednak mimo wszystkich problemów daliśmy radę i jesteśmy tu gdzie jesteśmy;) I jesteśmy szczęśliwą rodzinką! Swoją drogą w moje 30 urodziny, czyli dwa dni temu przezywalismy z szanownym małżonkiem pierwszy Dzień Mamy i Taty w przedszkolu małej… Ja tradycyjnie sie wzruszyłam, dostaliśmy ręcznie robione prezenty, moc uścisków i całusów i to jest w życiu ważne, co nie? A gdy słyszałam jak Baska rozmawia z koleżanką opowiadała jej, że gdy dorośnie, będzie kucharką,bo jej mama jest najlepszą, jaką zna i ona chce „kucharzyć” jak mama to gula stanęła mi w gardle…;-) I jak tu nie kochać tych szkrabów, co?
Paulina, to faktycznie Wasze początki nie były łatwe. Tym bardziej gratuluję i ukończenia studiów, i stabilizacji życiowej, i cudownej relacji z Basią :-) Już sobie wyobrażam, jak musieliście być wzruszeni podczas tego pierwszego Dnia Mamy i Taty. U nas był to już trzeci rok, za każdym razem jest inaczej, bo Anka już coraz bardziej świadoma, i nasza relacja jakby bardziej gęsta.
A komplementy z ust dzieciaków są najpiękniejsze, prawda? Uściski dla Was! :* :-)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Fajnie być mamą!
A ja życzyłabym sobie, aby mieć takie pozytywne i zdrowie podejście do wszystkiego jak Ty! (wydawało mi się, że mam pozytywne podejście, ale ostatnio doszłam do wniosku, że niestety niekoniecznie…)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Greenfrog to: Magiczne naszyjniki
Sandra, ależ ja wcale nie mam zdrowego podejścia do wszystkiego! ;-) Wkurzam się, jak nie wychodzi mi nowe danie, a dosłownie wściekam się, jak mam bałagan w domu. Chciałabym nad tym popracować, ale nie wiem, czy to da się zmienić ;-) Ale faktycznie staram się w istotnych życiowych kwestiach trzymać zdrowy dystans i skupiać się na tym, co dobre. Bo na wiele rzeczy nie mamy wpływu, ale już na własną reakcję na problemy to owszem. Uszy do góry! :-)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Fajnie być mamą!
U mnie wszystko zależało od nastawienia. Gdy starałam się zadowolić innych i być doskonała, bycie mamą przypominało walkę. Zamiast się cieszyć , bo dziecko fajne i zdrowe, czułam się zle. Dobrze, że wpadłam na to, że jesteśmy po jednej stronie, że nie musżę walczyć o grzeczność, spanie i jedzenie, tylko żyć w symbiozie. Potem wszystko szło prosto i naturalnie. Drugi syn, to pasmo szczęścia, choć był szpital i inne problemy. Dzisiaj ma 15 lat i jest świetnie. Uwielbiam twoje teksty o mamusiowaniu i Ance. Przytulam wszystkie mamusie i ciebie Agnieszko:)
Gosiu, mi się zdaje, że w kwestii macierzyństwa (i pewnie nie tylko) mamy całkiem podobne podejście. Też myślę, że nie ma co się napinać, w końcu gramy do jednej bramki :-) Oczywiście czasem się wkurzam i daję to Ance odczuć, ale ona też musi wiedzieć, że mama to człowiek, a nie jakiś tam kwiat lotosu na oceanie spokoju ;-) Dziękuję za miłe słowa, uściski i dla Ciebie :* :-))
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Fajnie być mamą!
Cholera, mam u ciebie problem z komentarzami. Albo nie da się opublikowac, albo znika, albo jak dzisiaj napisałam drugi, bo myslałam, że pierwszy poszedł w diabły. Teraz widzę dwa, czekające na zatwierdzenie. Sorry:)
Hmm.. a często są u mnie takie problemy? Spróbuję się temu przyjrzeć. Miłego! :-)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Fajnie być mamą!
Aga przeczytałam wskazany przez Ciebie artykuł i wiesz… wkurzyłam się. Nie zgadzam się z podejściem tamtej autorki, że wszyscy ściemniamy. Może ona, nie przeczę, ale gdy obserwuje, rozmawiam ze znajomymi to nikt nie lukruje rzeczywistości. Gdy jest zmęczony, mówi, że jest zmęczony. Gdy ma chęć ryczeć -ryczy. Wydaje mi się, że to nie kwestia ogólnego nastawienia do rodzicielstwa, tylko indywidualnego. jeżeli ta lukrowość im przeszkadza, to znak, że muszą zmienić coś w sobie a nie we wszystkich innych ludziach. Ja uwielbiam być mamą. Choć nie jest lekko, krzyczę nie raz, narzekam nie raz, powiem za dużo też nie raz. Są chwile bezgranicznego szczęścia, zapatrzenia, radości i chwile złości, wewnętrznego buntu i niezrozumienia. Wiem jednak, że nie zamieniłabym tego mojego świata z rodziną na nic innego, na żadne miliony i chwile singielskiego, lekkiego życia. Mi z tym związaniem z dziećmi, matczynymi obowiązkami jest dobrze. Tego chciałam od życia, nie żałuję, ale ponarzekam gdy czuję zmęczenie „materiału”. Takie jest życie. Nigdy nie ma jednej barwy i jednej strony medalu.
Aniu, autorka podlinkowanego przeze mnie tekstu też pisze o dwóch stronach medalu, radościach i frustracjach, więc wydaje mi się, że wszyscy opisujemy tę samą sytuację, tylko z dwóch różnych perspektyw ;-) Doskonale wiem, o czym piszesz, u mnie spotykają te gorsze chwile, choć mijają tak szybko, że naprawdę się na nich nie skupiam i nie zwracam na nie uwagi. I też nie znam nikogo, kto by w kółko opowiadał, że jest tylko cacy i nie ma żadnych problemów. Tyle, że te problemy nie stanowią żadnej udręki ani orki na ugorze, ot, zwyczajna codzienność. Temat rzeka… Dobrze, że nam dobrze – tego się trzymajmy :-) Buziaki dla Ciebie :*
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Fajnie być mamą!
Każdy pewnie ma inaczej… Myślę, że najgorzej jeśli trzeba wybierać pomiędzy lukrem, a masakrą. W życiu bywa raz lukier, raz masakra i chyba tylko kwestia tego co łatwiej nam dostrzec. Jestem mamą adopcyjno-zastępczą 6 dzieci i bliżej mi jednak do lukru, chociaż bywa ciężko. Dosłownie, teraz też – piszę jedną ręką, a drugą trzymam 20 kg żywej ruchliwej osoby, które chce też pisać… Pozdrawiam. :-)
Beata, właśnie położyłaś nas wszystkich na łopatki! Jestem pełna podziwu..
Wiadomo, że każdy ma inaczej, więc wrzucanie wszystkich do jednego wora i mówienie, że wszyscy ściemniają albo że dla wszystkich macierzyństwo bywa udręką, jest moim zdaniem niesprawiedliwe. I właściwie tylko o to mi w całej tej dyskusji chodzi.
A Tobie życzę jak najwięcej pogodnych dni i chwil wytchnienia w mniejszym i szerszym gronie :-) Pozdrawiam serdecznie!
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Fajnie być mamą!
Jesteś autentyczna, szczera i myślę, że Twoje podejście do macierzyństwa jest ściśle związane z samym podejściem do życia :) Optymizm i szukanie szczęścia w otaczającej nas rzeczywistości za miast dziury w całym, pozytywne myślenie- to jest bardzo inspirujące i godne pochwalenia . Na pewno Anka dzięki takiej Mamie ma szczęśliwe i bez presji dzieciństwo,, co wyraża swoimi lepkimi buziakami :) Pozdrawiam serdecznie
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez C.aro to: Małżeństwo w podróży- śladami przeszłości…
C.aro, dzięki, zaraz obleję się rumieńcem ;-) Ale prawdą jest, że skupiam się na pozytywach, czasem może aż za bardzo ignoruję ciemniejsze strony życia czy ewentualne zagrożenia, ale na razie dobrze na tym wychodzę ;-) Co do ankowego dzieciństwa, to za jakiś czas sama oceni. Wiem, że skupiając się na tym, co dla mnie w naszej relacji czy jej wychowaniu jest osobiście ważne, mogę niechcący pominąć obszary, które byłyby ważne dla Ani. Czas pokaże.
Pozdrawiam Cię ciepło i życzę słonecznego weekendu! :-)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Fajnie być mamą!
Ja akurat dobrze poznałam nie tylko blaski, ale i cienie macierzyństwa. Nie jest mi obcy brak snu i całodniowe wycie (bo ciężko to nazwać płaczem). Nie są mi obce chwile, kiedy z bezsilności chce się już tylko usiąść i ryczeć. Nie są mi też obce chwile najpiękniejsze, takie których nie zamieniłabym na nic innego, chwile, w których czuję rączki obejmujące moją szyję, w których dostaję buziaka. Nikt nie mówił, że będzie lekko i ja nikomu nie mówię, że macierzyństwo to sama słodycz. Nie zamieniłabym tego jednak na nic innego. Piszę zresztą o tym w ostatnim wpisie na blogu. Podobnie, jak Ty staram się łączyć bycie mamą z byciem kobietą. Staram się znajdować czas dla siebie i dla Hanki. Staram się nie rezygnować ze swoich przyjemności i pasji w imię macierzyństwa. Wręcz przeciwnie, bycie mamą stało się dla mnie dodatkowym bodźcem do działania, do założenia bloga, do projektowania dla dzieci i dla innych, do robienia tego co kocham. Macierzyństwo jest dla mnie inspiracją i chociaż Dzień Matki już minął, to z jego okazji właśnie tego samego chciałabym życzyć wszystkim Mamom :)
Mam nadzieję, że te chwile bezsilności już za Wami. Nie zawsze jest lekko, chociaż wiem, że to bardzo indywidualna sprawa. Dlatego staram się nie oceniać, tym bardziej, że zazwyczaj widzę tylko wąski wycinek czyjegoś życia. Dla mnie, podobnie jak dla Ciebie, macierzyństwo stało się bodźcem do działania – bardziej chce mi się rozwijać pasje, dbać o siebie i relacje z innymi ludźmi, bo wiem, że będę wtedy spełnionym człowiekiem i fajnym przykładem dla Anki. Pozdrawiam cieplutko i jeszcze raz życzę wszystkiego dobrego! :* :-)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Lubię poniedziałki!
To kwestia patrzenia na życie ogólnie. Macierzyństwo – bywa trudne, ale też wspaniałe. I ważne żeby te dobre chwile wyparły ze świadomości te złe. Patrzenie z optymizmem na świat powoduje, że wszystko wydaje mi się ok. Tak trzymać!
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez conchita home to: PROJEKT ROWER: Chciałabym mieć rower, ale jaki?
Też mi się zdaje, że podejście do życia ma tu ogromne znaczenie. Nie od dziś wiadomo, że optymiści mają łatwiej. Ale nie jestem pewna, czy chodzi o to, by wypierać ze świadomości te trudniejsze chwile – myślę, że wspomnienia ciężkich momentów pomagają nam bardziej docenić teraźniejszość :-) Pozdrawiam ciepło!
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Lubię poniedziałki!
Przeczytałam wpis do którego zrobiłaś odnośnik. Mhyy? Kurcze u mnie też nie jest AŻ tak źle. Moja Zuza ma prawie 3 lata i nadal nie przesypia całych nocy, ale jakoś…przywykłam i „mamusiuuu piciuuu” o 3h jakoś nie jest STRAAASZNE! Jest ciężko bo Zuza ma fazę kładzenia się na ziemię z histerią i bywają dni na „nie” ale, ja też mam takie dni na nie, muchy w nosie i z tego powodu śmietankowy mąż nie pisze posta:) Jakoś z tych dwóch postów-tamtego i Twojego jestem bliżej Twojego. U mnie jest fajnie-bez lukru!
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Sabina Kobus-Śmietanka to: Śmietankowa kuchnia, czas START
Wiem, że u Ciebie fajnie i bez lukru – lubię czytać o Twojej Śmietaneczce :-) Wiesz, czytałam ten tekst kilka razy i jeszcze długo o nim myślałam i dochodzę do wniosku, że może nie da się w żaden sposób porównać macierzyństwa pojedynczego do potrójnego. Chociaż są mamy jedynaków, którym też jest bardzo ciężko, to wiadomo, że w porównaniu z trojaczkami jesteśmy w luksusowej sytuacji :-) No nic, nie zaglądam nikomu do ogródka, tylko cieszę się tym, co mam. Jesteśmy teraz z Anką we dwie na włościach i będziemy z tego korzystać :-) Uściski dla Was! :-)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Lubię poniedziałki!