Leniwa majówka, poprzedzona krótkim wyjazdem na sesje do Warszawy, wybiła mnie z rytmu. Łatwiej mi zmobilizować się do działania i systematycznej pracy, gdy dni płyną w stałym tempie. Wy też tak macie? Do nowego wpisu przymierzałam się już od kilku dni – znów chciałam pisać o blaskach macierzyństwa, dziś rano tekst na bank miał być na blogu. I co?
Wstałam okrutnie niewyspana. Anka obudziła się o jakiejś szalonej porze i wyjątkowo, zamiast zająć się sama sobą, wierciła się w naszym łóżku, nie pozwalając mi ponownie zasnąć. Przed śniadaniem miałam pisać pean na temat macierzyństwa, lecz zamiast tego chciałam wysłać Ankę na księżyc. Bo brak wystarczającej ilości snu (podobnie jak głód) budzi we mnie najgorsze instynkty.
Być może, czytając ten blog, odnosicie wrażenie, że moje macierzyństwo jest usłane różami. Przyznaję, bycie mamą Ani jest zazwyczaj łatwe i przyjemne, ale jak w każdej rodzinie, i u nas zdarzają się gorsze dni. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek próbowała tłumić swoje negatywne emocje, ale wyrażanie ich poprzez strofowanie, pouczanie i ciągłe wydawanie poleceń, też nie jest najlepszym rozwiązaniem. Przyznaję, bywam oschła i czasem podnoszę głos. Staram się tego unikać, ale po pierwsze, nie jestem robotem, a po drugie, zależy mi na tym, by Anka widziała w domu też zachowania niepoprawne politycznie. Nie mam problemu z tym, by jej powiedzieć, że jestem w złym humorze, bo się nie wyspałam i że w związku z tym chcę przez chwilę pobyć sama. Wielokrotnie już przekonałam się, że opisywanie sytuacji i uczuć przynosi o niebo lepsze skutki, niż strofowanie lub ciągłe wydawanie poleceń. Dzieciaki potrafią wiele zrozumieć, pod warunkiem, że damy im na to szansę.
Jednak mimo tej świadomości i pięcioletniego doświadczenia w roli mamy, często czuję, że jestem pod ścianą, że znów już nie wiem, co i jak mam mówić. Wtedy przychodzi do mnie refleksja, że naciskanie na Młodą nic tu nie da i że zmiany powinnam zacząć od siebie. Bez biczowania się (w końcu nikt z nas nie rodzi się z fachową wiedzą, jak mądrze wychować człowieka) sięgam po sprawdzoną lekturę i znów wdrażam w życie zasady, które są tak proste i oczywiste, że nie rozumiem, jak w codziennej gonitwie mogę o nich zapominać. Szacunek i empatia – tyle wystarczy, by porozumieć się z dzieckiem. O wiele łatwiej jest wytknąć Ance, że skoro chciała mieć rybkę, to nie ma zmiłuj się i musi ją nakarmić. I że skoro zdecydowała się zabrać wózek dla lalek na długi spacer, mimo zmęczenia musi go samodzielnie dopchać do domu. Trudniej, ale o wiele przyjemniej dla wszystkich stron, jest zrobić sobie przystanek w trakcie spaceru, przysiąść na ławce i bez żadnych wymówek dać małym nóżkom odpocząć.
Książka, która nieraz uratowała mnie z opresji, nosi tytuł: „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły”. Pewnie znacie. Ostatnio sięgnęłam też po Jespera Juula i odkrywam, że zgadzam się z każdym jego zdaniem. Więc dzisiaj, choć zaczęłam dzień mocno niewyspana i poirytowana, znów rozpływam się nad macierzyństwem, bo jak nic innego pozwala mi się ciągle rozwijać, pokonywać własne słabości i stawać się lepszym człowiekiem. Czasami jest to naprawdę ciężka praca, ale warta każdego jej uśmiechu i każdej chwili wspólnie spędzonej. Może i zabrzmi to tandetnie i pretensjonalnie, ale dla mnie to prawdziwy zaszczyt, przez tych kilka(naście?) lat być dla Ani przewodnikiem, towarzyszem i opoką. Czynić ją szczęśliwą, pakować kuferek wspomnień i czasem nieźle się z jej powodu wkurzyć, by po chwili wspólnie wdychać obłędny zapach bzu. Lubię ją i już :-)
Bardzo lubię czytać twoje pełne refleksji posty Aguś . Książka ” Jak mówić,żeby nas słuchały…….” jest naprawdę świetna, uratowała mi życie, które później stało prostsze. Miłego dnia:)
Gosiu, zgadzam się w stu procentach – po lekturze tej książki życie staje się prostsze. Czasem zastanawia mnie, dlaczego poświęca się tyle uwagi takiej pielęgnacji niemowląt, a tak mało myśli o świadomym wychowywaniu. Dobrze, że to się zmienia – wszystkim będzie łatwiej :) uściski!
Mój tata mawiał…małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży kłopot:) Kiedyś zupełnie tego nie rozumiałam. Dziś tak !!! Jedna moja córka ma 17 lat, a druga 8…i przyznam, że choć większych problemów wychowawczych nie mam ani z jedną, ani z drugą, to już się boję ( choć pracuje nad tym aby nie bać się o przyszłość) ile pracy , ciężkiej na prawdę ciężkiej przede mną :) wychowanie dzieci, a szczególnie w dzisiejszych czasach osaczonych ogromna ilością bodźców i „wyścigiem szczurów” na dzieci szczęśliwych po swojemu jest bardzo trudno. To największe zadanie i wyzwanie dla dzisiejszych kobiet…i połączenie tego z życiem zawodowym to prawdziwa łamigłówka i orka !!! Ale damy rady, kto jak nie my kobietki. W nas siła:)))
Trzymaj się kochana i jak najwięcej chwil wytchnienia Ci życzę, takich tylko dla siebie bo one są dla nas niezbędne:)
Pozdrawiam serdecznie:)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Agata to: Dbanie o siebie:)
Agata, wszystko się zgadza, im dalej w las, tym więcej drzew :) Ja też się boję, co to będzie, gdy przyjdzie szkoła, rówieśnicy z różnych środowisk, okres dojrzewania. Ale jestem dobrej myśli, ufam sobie i Ani. Nawet, jeśli nie będzie lekko, damy radę :) I Ty też! Jesteś mądrą i świadomą kobietą, jestem pewna, że Twoje córki to doceniają :) pozdrawiam!
Nikt nie jest idealny. A już na pewno nie ma idealnych rodziców. Każdy ma prawo mieć gorszy dzień, zarówno dziecko, jak i mama. Ja, mimo że pedagog z zawodu, książek na temat dzieci i ich wychowywania przeczytałam sporo, to i tak popełniam codziennie masę błędów. Przyznaję jednak szczerze, że wychowywanie cudzych dzieci jest znacznie łatwiejsze, niż wychowywanie swojego. Nie ma się tego dystansu. A czasem po prostu nie ma się siły i po prostu przymyka oko na różne zachowania. No cóż… Ale i tak uważam, że Ty na pewno jesteś super mamą :) Także głowa do góry!
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Cinnamon Home to: MARZENIE NA DŁUGI WEEKEND
Zgadza się, ideałów nie ma i ja wcale ich nie szukam. Uważam jednak, że rola mamy jest najważniejszą w moim życiu i chcę się z niej wywiązać najlepiej, jak potrafię. Dlatego chcę się rozwijać, uczyć i być jeszcze bardziej świadomą :) dziękuję za miłe słowa. Uściski! :)
Czasem tak jest, że dzieci dają nam w kość, choć oczywiście mają dobre zamiary;-) W każdym razie odkąd zostałam mamą poznałam paletę uczuć o których nie miałam wcześniej pojęcia, że takowe istnieją. Czasem śmiejemy się z mężem, że jest to totalna huśtawka uczuć…Tu prawie płaczesz ze wzruszenia, a za moment (dokładnie za moment) masz ochotę skoczyć z mostu lub przynajmniej wyjść z siebie i spojrzeć na siebie zimnych wzrokiem z boku… Akurat tej pozycji nie czytałam, ale ogólnie sporo książek psychologicznych czytam, ostatnio przewertowałam cały magazyn poświęcony dzieciakom. Sporo się dowiedziałam. I podobnie jak Ty chcę się dokształcać by być lepszą mamą, bardziej świadomą. choć łapie się na tym, że czasem zbyt dużo od siebie wymagam w tej kwestii;-) Jak porównuję się z innymi mamami, albo obserwuję ludzi, to czasem mi ręce opadają. Albo totalna nadgorliwość i traktowanie dziecka jak małego -dorosłego, zawsze grzecznego, idealnego który ma wzorowe zachowanie i piątki z każdego przedmiotu. Albo posiadanie dziecka i jego potrzeb w przysłowiowych czterech literach (ale ja może zbyt dużo pociągiem jeżdżę i na dworcu przebywam;-) A tam wiadomo, różnie jest…Sama nie wiem…Z jednej strony wyścig szczurów zafundowany przez rodziców, wszystko idealnie poukładane, dziecko nie może się ponudzić i pogrzebać patykiem w kałuży (strata czasu, wiadomo), z drugiej tyle nieodpowiedzialności i olania tematu. Jednak jest sporo osób, którym zależy, którym się chce i które mają zdrowe podejście do tematu;-) I wiedzą, że w życiu jest czas tak naprawdę na wszystko: na naukę, zabawę, spontan, wycieczki i pracę oczywiście;) I też czasem nie wiem jak mam mówić, co mówić…Czy dobrze, że jednak postąpiłam tak, lub inaczej…Zauważyłam jednak (ale to takie moje i męża doświadczenie z ostatnich miesięcy, tyg. i dni),że im mniej na coś naciskamy i się denerwujemy, to życie jakoś tak samo wszystko układa. W kwestii wychowania dzieci oczywiście. Tu się czymś martwiliśmy, a potem się okazuje, że wszystko przyszło samo, naturalnie we własnym czasie np. tydz. później;-)
Paulina, dziękuję za mądry i wyczerpujący komentarz! :-) Mam podobne obserwacje i zgadzam się z Tobą – paleta matczynych uczuć jest baaardzo szeroka. I też zauważyłam, że na pewne sprawy nie ma co naciskać. Trudne okresy czy nawyki zazwyczaj szybko mijają, potem przychodzą nowe etapy, wyzwania i radości. Staram się nie stawiać sobie za wysoko poprzeczki, nie zadręczam się wyrzutami sumienia, gdy coś mi nie idzie, ale chcę zwiększać swoją świadomość i zasoby cierpliwości, by po prostu żyło nam się lepiej :-) Uściski dla Ciebie, pięknego dnia! :-)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Leniwa majówka
oj tak, macierzyństwo na pewno jest „ciężkie”, ale uśmiech i miłość dziecka wynagradza wszystkie trudy :)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Greenfrog to: Real Madryt krzyżykowo
No cóż, bywa ciężko, to fakt, ale naprawdę przeważają te miłe i cudowne chwile :-) Pozdrawiam ciepło! :-)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Leniwa majówka
Doskonale rozumiem, jak każda matka. W jednej chwili mam ochotę, tą moją małą trzódkę zacałować, wytarmosić i wyściskać,a chwilę później, gdy jedna ucieka w jedną stronę a druga pcha mnie w innym kierunku, odnajduję w sobie jakieś paraliżujące pokłady bezsilności. Moje dzieciaki, popadają ze skrajności w skrajność, raz się drą za włosy by po chwili razem tarzać się po łóżku i śmiać się z niczego. Macierzyństwo to najlepsze co mogło mnie spotkać, pomimo iż aby w końcu coś u Ciebie napisała, nie będę jutro wyspana do pracy. Z czasu z dziećmi nie zrezygnuję, z blogowania też, pozostaje sen do wyeliminowania :)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Karolina to: 5-te urodziny
Karolina, normalnie mam wyrzuty sumienia, że przeze mnie będziesz dziś chodzącym zombie ;-)
Dwójka dzieciaków to dopiero musi być wyzwanie – nie wiem, jak to jest, gdy się tłuką lub rozbiegają w przeciwnych kierunkach (to znaczy znam to tylko z autopsji, jako młodsza siostra swojego brata ;-) Tak, macierzyństwo to fantastyczna sprawa, mnóstwo stanów skrajnych, ale na nic bym tego nie zamieniła :-) Pozdrawiam ciepło!
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Leniwa majówka
Niestety jestem nieidealna, również zdarza mi się mając zły humor odpowiedzieć Julce „nie, bo nie”. A doskonale sama wiem, że takie odpowiedzi mnie szczególnie irytują. Nie słyszałam o tej książce, tak wiem wstyd ale blogi edukują i otwierają oczy. A mi szczególnie teraz jest bardzo potrzebna taka lektura gdyż czasem nie radzę sobie z zachowaniami Julki i nie umiem znaleźć podłoża jej złego zachowania, pyskowania, podnoszenia głosu na dorosłych. Może to wina szkoły, rówieśników, może to moja wina gdyż dużo czasu spędzam w pracy, a może to wina zbliżającej się przeprowadzki? Wydaje się, że się cieszy a tak na prawdę może boi się nieznanego?
Choć tak między nami, takie sytuacje nie są nagminne..ale są.
Mimo wszystko uważam, że nie mogło mi się trafić nic piękniejszego niż macierzyństwo. Ta świadomość, że dzieci przy Tobie czują się bezpiecznie, gdy coś się dzieje biegną do ciebie by się schronić. Ta świadomość, że dla tego małego człowieka jesteś chodzącą encyklopedią i pyta się o wszystko co go ciekawi, nurtuje. Z tym akurat wiąże się ciekawa anegdota. Julia miała może 3 lata jak wszystko ją ciekawiło, o wszystko pytała. Pewnej nocy obudziła mnie w środku nocy aby zapytać się dlaczego wąż nie ma nóg?! Hah..fantastyczna sprawa.
Pozdrawiam
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez rodzinna to: Marzy mi się piękny ogród
Ciekawa jestem, co odpowiedziałaś na pytanie Julki o te nogi węża ;-) Dzieciaki są niezłe. I chyba każda mama się zgodzi, że mimo oczywistych wyzwań macierzyństwo jest cudownym doświadczeniem.
Jeśli książki nie znasz, to gorąco Ci ją polecam. Wielokrotnie nam pomogła poradzić sobie z trudnymi sytuacjami czy zachowaniami (Anki bądź naszymi). Kochana, nie ma się co obwiniać, trzeba działać i szukać rozwiązań, ale bez niepotrzebnych wyrzutów sumienia. Buziaki dla Ciebie! :-)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Naklejkowy zawrót głowy & konkurs
Czasami czekam aż tylko Alinka zacznie mówić, ale z drugiej strony też się tego obawiam. Przydałaby się ta książka :) Mimo gorszych nastrojów rodzina nadal może być przecież szczęśliwą rodziną :)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Domowo158 to: Biblioteka idealna?
Gorsze nastroje są wpisane w scenariusz każdego z nas. Ja też je miewam, a mimo to nazywam siebie optymistką i szczęściarą :-) Książkę gorąco Ci polecam! Tak jak zazwyczaj unikam tego typu poradników, tak po tę pozycję sięgam regularnie. Pozdrawiam cieplutko!
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Naklejkowy zawrót głowy & konkurs
Twoje przemyślenia jak zwykle jakby z mojej głowy wyjęte.
W teorii wszystko takie proste się wydaje – mówić tak i tak, nie robić tego i tego, słuchać, być konsekwentnym, wymagać, ale i nagradzać, a wszystko okrasić ogromną ilością miłości. I już mamy przepis na rodzica idealnego.
W praktyce wiadomo, że czasem inaczej to wygląda, bo nikt idealny nie jest – ani rodzice, ani dzieci i każdy z nas popełnia błędy.
Ty od tych błędów nie uciekasz i ich nie ukrywasz, ale widzisz je i starasz się z nimi walczyć. Dla mnie to jest najlepszy przykład mądrego macierzyństwa.
Uściski dla Was obu!
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Apaczowa to: Fatum, czyli jak Apaczowa przeżyła deja vu.
A Ty jak zwykle mi słodzisz – uwielbiam czytać Twoje komentarze ;-)
Wiadomo, że nie ma co aspirować do tytułu rodzica idealnego. I większość instrukcji też można sobie schować ;-) Ale powiem Ci, że akurat ta książka, o której wspomniałam, podaje fajne scenariusze dialogów i praktyczne wskazówki, jak w pewnych sytuacjach reagować. I to naprawdę działa. Bo ja nie szukam przepisu na to, jak nigdy nie popełniać błędów, ale czasem naprawdę nie wiem, co mam mówić czy robić. I wtedy mądre wskazówki są mile widziane :-)
Pozdrawiam ciepło! :-)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Naklejkowy zawrót głowy & konkurs
Macierzyństwo to ciągłe wzloty i upadki :) Raz jesteś uskrzydlona, bo dziecko samo zjadło obiad, założyło buty lub powiedziało „Kocham Cię”, innym razem wypadasz z domu z furią zostawiając mężowi na 15 minut (bo dłużej masz wyrzuty sumienia) cały dom z wylaną na podłodze zupą, pobrudzoną kredkami ścianą i dziecięcymi fochami.
Ale warto przez nie i śmiać się i płakać – bo nie tylko my kształtujemy swoje dzieci, ale i one kształtują nas.
Dzięki nim możemy się przekonać jak bardzo wartościowymi ludźmi jesteśmy :)
Ściskam mocno!
Dobrze znam te wzloty i upadki. Choć przyznaję, że im Anka jest starsza, tym mniej jest tych skrajnych emocji we mnie. Za to więcej pojawia się refleksji i rozterek, bo tu już nie chodzi tylko o opiekę, zapewnienie bezpieczeństwa, przytulanie i karmienie, tylko o całkiem poważne wychowywanie młodego człowieka.
Życzę nam wszystkich jak najwięcej tych jasnych stron i radosnych chwil :-) Uściski! :-)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Naklejkowy zawrót głowy & konkurs
Uwielbiam porady z książek :) Czasem jak czytam porady „Jak…” to aż mi mrozi krew w żyłach ;) Każdy sobie może naskrobać jakieś pseudo mądrości. Ale jak ktoś już wydał książkę najczęściej ma ona jakąś wartość. Mniejszą lub większą.
Tej o kt piszesz nie czytałam ale mam – „Wilk w owczej skórze. Jak zdemaskować przeciwnika i skutecznie bronić się przed manipulacją” tam też są sposoby jak nie dać się manipulować dzieciom :)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Pani KoModa to: Wazon DIY + szablony.