Im jestem starsza, tym lepiej wiem, co dla mnie dobre i jak mam żyć. Kieruję się intuicją i głosem serca. Raczej nie mam życiowych dylematów ani problemu z wyznaczaniem priorytetów, choć czasem brakuje mi pomysłu, jak wydłużyć dobę i pogodzić wszystko, co dla mnie ważne.
Zdarzają się jednak sytuacje, w których nie potrafię od razu wybrać. Sytuacje, gdy chciałabym się rozdwoić i być w dwóch miejscach jednocześnie. W miejscu ważnym dla Agnieszki home stagerki, stylistki i blogerki, czyli na zleceniach, spotkaniach albo jakimś kursie oraz w miejscu ważnym dla Agnieszki, która jest szczęśliwą żoną i mamą – przy rodzinie, w domu lub w podróży, po prostu razem, prywatnie, bez komputera i zasięgu w telefonie.
Łatwiej było mi dokonywać wyborów, gdy praca nie była pasją. Każdy przepracowany wieczór, zarwana noc czy telefon odebrany na urlopie, były cudzym zamachem na moje życie prywatne. Dziś, gdy mam pracę, o jakiej od dawna marzyłam, gdy prowadzę blog i rozwijam własną firmę, bardzo ciężko jest mi wyznaczać granice. Poszukiwania właściwiej ścieżki były trudne i męczące, nieraz tęskniłam za rodzinną wycieczką czy wieczorem z książką. Jednak teraz, gdy robię to, co kocham, gdy wiem, że jestem na dobrej drodze, że wymarzony cel został częściowo osiągnięty i wystarczy trzymać obrany kierunek, ciężko jest mi zachować zdrowe proporcje i powiedzieć sobie „dość, na dzisiaj już starczy”. Między troską o rodzinę a troską o własny rozwój stawiam znak równości. I nie wiem, czy to godny podziwu duch walki, czy już pracoholizm?
W miniony weekend po raz kolejny się przekonałam, że najlepszym sposobem na rozterki jest podróż. Lubię być w drodze. Godziny spędzone w trasie pozwalają mi uporządkować myśli i nabrać potrzebnego dystansu. Czasem przynoszą ukojenie, czasem burzę, ale zawsze stawiają do pionu i przypominają o tym, co ważne. Tym razem mogłam zebrać myśli w drodze do Osady Śnieżka (z całego serca polecam!) znajdującej się w okolicy Karpacza – tamtejszych basenach i saunach, na jeleniogórskim rynku i na Zamku Książ. Odzyskuję ostrość widzenia i uczę się sztuki rezygnacji, która przynosi nie rozczarowanie, lecz umiejętność cieszenia się tym, co mam.
Jestem przekonana, że wiele z Was spełnia się zawodowo, nawet jeśli nie na pełen etat, to wieczorami i w weekendy. Ciekawi mnie, jak sobie radzicie z godzeniem świata prywatnego z zawodowym, czy potraficie mądrze odpuszczać i czy macie dla mnie jakieś rady – chętnie przyjmę wszystkie wskazówki :-)
Jakie piękne zdjęcia i… jak pusto :) Odwiedziłam Twojego bloga, bo bliskie jest mi to, o czym piszesz. Wielką frajdę sprawia mi moja praca, ale bardzo ważny jest też czas spędzony z bliskimi. Właśnie złapałam się na tym, że wczoraj, dziś i jutro moje dzieci idą spać beze mnie, bo ja w tym czasie szkolę innych rodziców. Moją receptą na to również są podróże oraz „płodozmian”. Bo jeżeli zawsze jest mama, to czasem tata albo babcia też są super. A po ciężkim tygodniu pracy wybieramy się z mężem, tylko we dwoje, na tydzień na żagle. Potem 2 tygodnie pracy i porywam moje córki nad Bałtyk. To nam ładuje akumulatory i jest to chyba największa zaleta pracy na własny rachunek. Gdyby nie to, już nie miałabym w tym roku urlopu, bo cały wykorzystałam do końca kwietnia :)
Miło mi, że wpadłaś :-) Fajnie jest czytać, że ktoś jeszcze odnajduje przyjemność w pracy i że jest ona równie ważna, jak bycie z bliskimi. Płodozmian jest świetny, u nas też dziadkowie biorą udział w wychowywaniu Ani. Wiadomo, że my, rodzice, nie jesteśmy całym światem dla naszych dzieci – zaraz przyjdą przyjaźnie, pasje i inne autorytety.
Zazdroszczę Ci tych urlopów :-) Na razie pracuję na swoje, ale czuję, że jestem już bardzo bliska stabilnej sytuacji zawodowej :-) Udanego żeglowania! Pozdrawiam :-)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Dylematy młodego przedsiębiorcy
Powiem ( napiszę) tak…to łapanie równowagi, pogodzenie pracy zawodowej z życiem rodzinnym moim zdaniem nigdy nie dojdzie do stanu idealnego. Zawsze, niezależnie od tego jaką miałam pracę (blisko 20 lat na etacie w znienawidzonej księgowości i „papierach”) i teraz dwa lata swojej własnej działalności i zawodu który kocham i który daje mi ogromną satysfakcję, zawsze mam problem ze znalezieniem równowagi, wydaje mi się że najważniejsze jest aby znaleźć swoje własne szczęście rozumiane po swojemu i żyć tak aby czuć się szczęśliwą, a wtedy i rodzina będzie szczęśliwa. Jeśli wykonuje się zadania z obowiązku i z przymusu i to nie ważne czy zawodowe czy rodzinne to nawet gdybyś podzieliła je sprawiedliwie na pół to i tak będzie źle…ja staram się robić swoje, na tyle na ile starcza mi sił, dbać o siebie, słuchać uważnie swoich bliskich i wspierać ich swoim spokojem i kochać bezwarunkowo, zawsze i wszędzie. I powiem Ci, że dziś potrafię bez wyrzutów sumienia pojechać na weekend tylko z mężem ( bez dzieci), kiedyś miałam z tego powodu wyrzuty sumienia, teraz nie. Jak wracam wypoczęta i zadowolona toi i dzieci to czują, ja jestem szczęśliwa i moje córki też:)
Odkąd słucham głosu serca ( nie rozsądku) zdecydowanie lepiej mi wszystko wychodzi, i choć idealnie nie jest, to przecież człowiek całe życie się uczy…pozwólmy sobie na to, tak jest o wiele łatwiej:)
Życzę Ci abyś słuchając głosu serca dawała sobie szczęście, a wtedy z pewnością i inni to dostaną:) Nie musisz, a wręcz nie możesz być perfekcyjna, to droga donikąd…
Pozdrawiam Cię ciepło i serdecznie:)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Agata to: Umysł, ciało, dom…
Agata, czuję, że przy rozmowie na ten temat mogłybyśmy wypić niejedną filiżankę kawy :-) Mądrze piszesz, wiadomo, że trzeba się wsłuchać w siebie, znaleźć czas i przestrzeń także na samorealizację. Nie dążę do perfekcji, mój dylemat polega na tym, że dzieje się wokół mnie dużo fajnych i ważnych rzeczy, i chciałabym jednocześnie być przy mojej rodzinie (bo na przykład jest występ baletowy, wesołe miasteczko czy zaplanowana wycieczka), i w pracy. No rozdwoić się nie da, trzeba pogodzić się, że czasem przyjdzie mi z czegoś zrezygnować. I tutaj jest ważne, by nie rezygnować cały czas z tego samego.
Dzięki Agata za ciepłe i mądre słowa. Czuję, że będę do nich wracać :-)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Dylematy młodego przedsiębiorcy
Jak praca jest pasją to faktycznie ciężko postawić granice. Zwłaszcza, gdy w wolnym czasie i tak chciałoby się zajmować tymi samymi rzeczami. Mam tak z fotografią – potrafię przepaść na kilka nocy z rzędu obrabiając zdjęcia. Niestety wtedy brakuje już czasu dla rodziny. U mnie szukanie balansu zaczęło się po problemach zdrowotnych, nagle musiałam odpuścić, zwolnić i nauczyć się inaczej odpoczywać. Teraz staram się załatwiać własne sprawy w godzinach pracy męża. Kiedy wraca, mam zwykle czas dla niego i ewentualnie wieczorami jeszcze zaglądnę do „ważnych rzeczy”. Popołudniami czasami robimy coś wspólnie, a czasami każdy zajmuje się swoimi pasjami i nikt nie ma pretensji. Przy dzieciach z pewnością jest dużo trudniej, zwłaszcza gdy trzeba zacząć odmawiać większej ilości zleceń niż by się chciało…
Skąd ja to znam, to siedzenie po nocach i zapominanie o całym świecie :-) Pasja to pasja, potrafi wciągnąć na całego :-) Wydawać by się mogło, że przy dzieciach trudniej o równowagę, ale tak sobie myślę, że to właśnie obecność Ani w moim życiu częściej skłania mnie do refleksji i troski o zdrowe proporcje. Na szczęście z ważnych zleceń nie muszę rezygnować, ale biznes to nie tylko zlecenia, to również mniej lub bardziej formalne spotkania, szkolenia i wyjazdy. I tutaj zaczynają się schody ;-) Pozdrawiam serdecznie!
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Dylematy młodego przedsiębiorcy
Ja nie jestem w tym temacie. Jestem świeża bo zaczynam mieć rodzinę i mam nadzieję, że będę miała pracę jaką kocham, więc będę kiedyś miała podobny dylemat. Powyższe komentarze są bardzo ciekawe i dają dobre rady. Wnioskuję jednak, że trzeba się tego nauczyć, bo jest to jak nowy styl życia.
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Domowo158 to: Czy macie pomysł na…?
To trzymam kciuki za Twoją pracę marzeń! :-) Mój tekst może wygląda tak, jakbym narzekała, ale tak naprawdę mogłabym sobie życzyć tylko takich dylematów :-) Pozdrawiam serdecznie!
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Dylematy młodego przedsiębiorcy
Nie ma sposobu idealnego na zachowaniu równowagi pomiędzy pracą, a życiem prywatnym. Zawsze coś ucierpi, nie można podzielić czasu idealnie po połowie. Mam ogromne wyrzuty sumienia względem moich dzieci, że nie poświęcam im wystarczająco dużo czasu. Pracuję od 9 do 17, ale na całe szczęście mam wolne weekendy..Ale dzięki pracy zawdzięczamy stabilizację finansową ;) a to takie ważne niestety.
A teraz gdy cały czas pracujemy w nowym domu tego czasu dla dzieci jest jeszcze mniej, ale jeszcze chwilę i to się zmieni :)
Pozdrawiam
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Rodzinna to: Łazienka inspirowana stylem hampton
Wiesz co, ja nie marzę o tym, by było pół na pół, tylko o tym, by nie mieć wrażenia, że coś ważnego mnie omija, czy to prywatnie, czy zawodowo. Wiem, że nie na wszystko mam wpływ, ale widzę też, że można sobie inaczej ustawiać priorytety, wypracować inną postawę lub nawyki i lepiej sobie radzić z tym, że nie zawsze jest, tak jak by się chciało. Czasem uśmiecham się do siebie na wspomnienie z dzieciństwa, kiedy to sobie często powtarzałam, że gdy będę dorosła, będę mogła robić to, co chcę :-)
U Ciebie na pewno jest niezły chaos związany z wykańczaniem domu, ale jak już wszystko ogarniecie, będziecie mogli wspólnie rozkoszować się ciepłem domowego ogniska :-) Pięknego weekendu, uściski! :-)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Kuchenne rewolucje
Bardzo prosto i czytelnie to opisałaś – nie dziwię się, że masz takie dylematy… i że ciężko Ci powiedzieć stop.
Wierzę jednak, że w końcu znajdziesz na to sposób… zawsze znajdujesz, trzymasz się obranej drogi i realizujesz cel. Można z Ciebie brać przykład ;)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Greenfrog to: Tęczowo, czyli stawiam na kolor!
Aga myślę, że niestety (albo stety) takie dylematy wpisane sa w nasze życie i już. Jakbyśmy tego nie robiły to i tak zawsze będzie „coś”…Myślę, że jedyne co nas ratuje, to zachowanie w tym wszystim równowagi. W mojej pracy jest wiele kobiet, które pracują, goniąc za każdą złotówką, choc mają pieniędzy pod dostatkiem. Dziećmi się nie przejmują, bo jest niania prawie 24 godziny na dobę. Po wyjściu z pracy jest fitnesss, kosmetyczka i coś jeszcze. Nie mają czasu dla męża i dzieci. To takie jakby singielki, tyle że maja rodzie, ale tam nikt siebie nie słucha, nie rozumie…Z drugiej strony mam kilka znajomych co są w domu przez cały czas. niby to fajne, ale są przygaszone i mówią jeśli nie wprost, to zwyczajnie to po nich widać…Bo często, takie mamy i żony są niedoceniane. Co z tego, że robi wszystko, skoro w oczach społeczeństwa nie robi nic, bo zwyczajnie według nich „siedzi” w domu.I takie rozwiązanie tez nie jest do końca dobre na dłuższą metę. Wiesz, są dni, że takie rozwiązanie byłoby wręcz idealne, ale po kilku dniach stwierdzam, że muszę chodzić do pracy, bo zwyczajnie to jest dla mnie dobre.Tak dla higienicznego trybu życia, że się zwyczajnie wyrażę;) I tęsknie za Basią, czasem żałuję, że nie ma mnie przy niej, ale z drugiej strony w późniejszym życiu tez nie zawsze będę. I przyznam, że czasem dobrze się trochę stęsknić…buziaki
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Paulina to: Kuchennie
Sama nie wiem…
Teraz będę pracować również w wek, wiedziałam na co się decyduję. Choć przyznam że to nie jest szczyt moich marzeń … Dlatego staram się wykorzystać każdą chwilę, odpoczywać, łapać proste chwile…
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Pani KoModa to: Magia sprzątania – Kondo + naprawa odzieży.
Kochana, najważniejsze, to stworzyć swój system i skupiać się na plusach :) Będąc na swoim naprawdę dużo pracuję, ale na przykład w przyszłym tygodniu zmykam na dwa dni do Krakowa i będę sobie pracować „zdalnie” z kawiarni i hotelu :) łap wolne chwile i ciesz się wiosną. Uściski!
Ależ to miłe uczucie widzieć moją Jelonkę w oczach kogoś z Gliwic ;) Już więcej nie będę Cię podejrzewać o mylenie Jeleniej z Zieloną, skoro byłaś już w obu ;-))
Jelenia Góra jest piękna, chętnie zatrzymam się tam kiedyś na dłużej :)) No i na pewno już nigdy nie pomylę że sobą tych dwóch miast :)
Aaa, przypomniało mi się coś jeszcze ;) Ostatnio w drodze do Wawy wspominałam Ci o jeszcze jednym, nowo otwartym, fajnym miejscu w Karkonoszach. Nie byłam, więc nie mogę oficjalnie polecić, ale wydaje mi się klimatyczne ;> https://camp66.pl/mala-galeria/
ps. Tu ciekawiej opisane. :) https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,18823385,otworzyli-kamping-w-karkonoszach-nie-spodziewali-sie-ze-bedzie.html
Wygląda i brzmi super! :) dzięki za cynk.
Oo, dzięki, sprawdzę koniecznie :))