Mój dom. Kiedyś żółte ściany i meble w kolorze wenge. Później błękitny salon, koronki i przecierki, nazwane przez niektórych stylem toskańskim, prowansalskim albo brakiem stylu. Potem kropki i pastele, stara porcelana i meble z odzysku. Połączone z bielą, przez wielu określane stylem skandynawskim, choć ja po prawdzie aspiruję do eklektycznego.
Jakiś rok temu, zupełnie niespodziewanie poczułam, że w całym tym wariactwie brakuje mi drewna. Takiego surowego, grubo ciosanego, niemal prosto z lasu. Wydawało mi się, że świetnie dopełni tę wszędobylską biel, zrównoważy słodycz porcelany i pasteli, pozwoli pospinać różne style. A jak drewno, to oczywiście Pracownia Endiego, na którą trafiłam dzięki blogowi prowadzonemu przez małżonkę rzeczonego artysty :-) Autorskie produkty, wysoka jakość i przemiły kontakt, a to wszystko po sąsiedzku w Tarnowskich Górach – czego chcieć więcej?
Kochani, dziś przedstawiam Wam Endiego i jego dzieła, bowiem uważam, że zasługują na Waszą uwagę i uznanie. Nie jest to tekst sponsorowany. To wpis, który powstaje z potrzeby serca, bo twierdzę, że warto mówić o unikatowych produktach, świetnych pracowniach i lokalnych biznesach, za którymi stoją nietuzinkowi i bardzo zdolni ludzie.
Zawsze fascynowały mnie historie powstania małych pracowni, manufaktur, rodzinnych firm, historie podążania za pasją i głosem serca. Nie mogłam więc nie zapytać Endiego o to, jak zaczęła się jego przygoda z drewnem:
„Hmm, pasja do drewna, a w szczególności do samego majsterkowania, była ze mną od zawsze. Od kiedy pamiętam, zawsze robiliśmy z tatą wszystko w domu sami. Zaczynając od remontów, po budowanie, przeróbkę mebli, kiedy nie były jeszcze aż tak dostępne i tanie jak dzisiaj, a skończywszy na konstruowaniu różnych ciekawych przydatnych przyrządów, narzędzi, w czym szczególnie specjalizował i dalej specjalizuje się brat taty. Długo szukałem pomysłu na siebie, na to, czym chciałbym się zajmować i co sprawiałoby mi jednocześnie przyjemność. I gdzieś pewnego dnia, którego jakoś nie potrafię umiejscowić w czasoprzestrzeni, pojawił się temat drewna i tworzenia małych mebelków z litego drewna. Na początek na próbę, na własny użytek, z myślą o pokazaniu w przyszłości wyrobów szerszemu gronu odbiorców. Pociągnęło to również za sobą powrót do samego majsterkowania. Brak narzędzi i funduszy spowodował, że trzeba było wykonać je samemu, udoskonalić albo naprawić tanią „chińszczyznę”. I tak powstała między innymi piła, której używam do dziś. Z biegiem czasu i nabywanym doświadczeniem, a przede wszystkim pomysłami na rozwój produktów pracowni, majsterkowanie powoli odchodziło i odchodzi na dalszy plan, robiąc miejsce eksperymentom z nowymi technikami, materiałami.”
Endi faktycznie eksperymentuje i bawi się formą. Drewno występuje tutaj solo lub w duecie ze szkłem i metalem. W Pracowni znajdziecie genialne patery, na nóżce i bez nóg, cudowne maszkietniki z kloszem, stojaki na wino, ale również świetne stoliki i krzesła o wdzięcznych nazwach Łankofitejbliczek i Łanasczer, a nawet drewniane zegarki na rękę. Jeśli jesteście ciekawi, w jakich warunkach powstają te wszystkie cuda, odsyłam Was do Ogrodów Kreacji, w których możecie na własne oczy zobaczyć Pracownię Endiego :-)
Ja sama jestem szczęśliwą posiadaczką patery, którą Endi wykonał na moje specjalne życzenie. Cierpliwie mnie wysłuchał, potem coś dłubał, znów słuchał, wygładzał i skracał, aż powstała ona – patera idealna, wykonana z drewna i metalu, bohaterka wielu przyjęć i zdjęć w moim domu. Więcej o niej możecie poczytać w tym wpisie oraz na blogu Pracowni.
Kochani, co tu dużo mówić – prace Endiego robią na mnie ogromne wrażenie i jestem przekonana, że za chwilę skradną również Wasze serca. Wierzcie mi – zdolna z niego bestia. Do tego wszystkie umieszczone w tym poście zdjęcia są jego autorstwa. Ale niech Was to nie zwiedzie.. to nie Endi stoi za uroczymi dekoracjami, które zobaczycie na późniejszych fotkach. Rewelacyjną stylizację zawdzięczamy Adze – osobistej małżonce artysty, kobiecie, która ma niesamowite wyczucie stylu i lekkie pióro, co znajduje wyraz na jej blogu all-shades-of-blue.
Jeśli urzekł Was ten drewniany świat, mam dla Was dobrą wiadomość. Wspólnie z Pracownią Endiego przygotowaliśmy konkurs, w którym można wygrać piękny maszkietnik, czyli drewnianą tacę z kloszem, w sam raz do przechowywania świątecznych łakoci lub dekoracji. Zresztą nie będę Wam podpowiadać – Wy z pewnością wiecie, co tu z takim maszkietnikiem począć. Aby wziąć udział w konkursie, wystarczy w komentarzu pod tym postem odpowiedzieć na pytanie, do czego byście ów maszkietnik wykorzystali oraz umieścić na swoim blogu i/lub Facebooku baner konkursowy z linkiem do tego wpisu. Będzie nam miło, jeśli polubicie również Happy Place i Pracownię Endiego na Facebooku. Bawimy się do 13 grudnia do północy :-) (Dla formalności regulamin konkursu znajduje się na końcu wpisu).
1. Konkurs trwa od 4.12 do 13.12 do północy.
2. W konkursie zostanie wyłoniony jeden zwycięzca.
3. Przedmiotem konkursu jest maszkietnik wykonany przez Pracownię Endiego.
4. Odpowiedź na pytanie konkursowe należy umieścić w komentarzu pod tym wpisem.
5. Wybór najciekawszej odpowiedzi, a tym samym zwycięzcy, nastąpi 15.12 i będzie opublikowany na blogu Happy Place.
6. Udostępnij proszę baner konkursowy na swoim blogu i/lub Facebooku, z linkiem do tego wpisu.
7. Będzie nam miło, jeśli polubisz Happy Place i Pracownię Endiego na Facebooku.
8. Fundatorem nagrody jest Pracownia Endiego.
MASZKIETNIK!!! Jakie piękne słówko, śląski gen we w mnie aż się zatrząsł ze szczęścia! :-)
Ja to cudo widzę wypełnione makaronikami domowej roboty, kolorowymi i delikatnymi, kuszącymi każdego, kto ma chęć… pomaszkiecić. :-)
Banerek wrzucam do siebie jutro, z telefonu się nie podejmę.
Serdeczności!
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Little Dirty Angel to: Bułeczki gryczane na zdrowe śniadanie
Ja też uwielbiam to słowo :-)) I sama lepiej bym tej tacy z kloszem nie nazwała :-) Uściski!
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: 5 pomysłów na prezent, który nie wyląduje w szafie
Z pewnością użyłabym maszkietnika do czerpania inspiracji. Każdego dnia kładłabym na tym kawałku drewna inny przedmiot – skrawek materiału, kroplę farby, okruszki czekolady przykrywałabym je małą szklaną kopułą i czekała aż urosną … inspiracje rzecz jasna.
A co ja mogę wstawić na tą piękną tacę i przykryć kloszem, oczywiście że mój mały drewniany, bielony Śmietankowy Domek zdobiony napisem HOMME. Czy to nie cudna dekoracja by była:) Pod kloszem sezonowo mogłabym Tworzyć inne dekoracje. Jesienią liście, latem muszelki z plaży, wiosną, trochę mchu.
Śmietankowy Dom bardzo prosi się o takie dekoracje:)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Sabina Kobus-Śmietanka to: Kawałek Szuflandii
Piękny :) Połączenie drewna i szkła-cudowne. Myślę, że u mnie nie byłoby mu nudno, świetnie prezentowałaby się w kuchni jako osłona smakowitych kęsków, ale równie często służyłby mi do eksponowania różnych drobiazgów np. małych pamiątek z wakacji. Oczami wyobraźni widzę go również jako szklarnię na maleńką roślinkę :) Banerek zabieram do siebie, miłego dnia :) Kamila.
Witaj Agnieszko! Nowe miejsce do podczytywania i oglądania :-) Zapowiada się interesująco – Twoich zajęć Ci zazdroszczę! :-)
Drewno to jest TO. Ostatnio otaczam się nim z wielkim namaszczeniem, tworząc własnoręcznie nowe dekoracje, meble, przedmioty. Jestem totalnym samoukiem, żaden ze mnie rzemieślnik, ale ten zapach, te słoje to jest to co chciałabym mieć dookoła siebie na każdym kroku!
Z chęcią zagram o tak cudny przedmiot, banerek zgarniam na bloga i koniecznie w czasie świąt muszę nadrobić starsze posty, kiedy mnie tu nie było! :-) Pozdrawiam :-)
Witaj! :-) Bardzo mi miło Cię gościć :-) czuj się jak u siebie w domu :-) Pozdrawiam serdecznie!
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: 5 pomysłów na prezent, który nie wyląduje w szafie
Jako mieszkanka Torunia pod tym pięknym kloszem na tej cudnej tacy trzymałabym oczywiście pierniczki :-) Jesteśmy z Partnerem na etapie wykańczania mieszkania i przyszedł czas właśnie na tego typu detale. Maszkietnik idealnie wpasowałby się w nasze M2 :-)
Koniecznie się piszę :) Prezent cudny!
A blog bardzo ciekawy…gratuluję i pozdrawiam :)
Marta
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Marta to: śniadanie z after better…
piękne… mój tata czarował kiedyś podobne cuda, taka metaloplastyka i sęki… a maszkietnik gościłby w naszej kuchni milowe suszone jabłka i daktyle :) p.s. info o konkursie zaraz wskakuje na bloga.
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez porcjadnia to: (już nie takie) pierwsze słowa
Do tego cuda wkładałabym, co dnia coś innego, coś pięknego, lekkiego lub smacznego. Czasem lniane, pachnące serduszko, czasem czerwone jabłuszko… Wieczorem broszkę po babci, co kolorami się mieni, rano pyszną babeczkę lub koralik.
Dziesiątki pomysłów w głowie mam, choć pięknie wygląda także sam:)
Niesamowite! Przepiękne drewniane cuda.
Grzechem by było nie zapisać się do tego konkursu :).
A pod takim kloszem umieściła bym domowej roboty pierniczki ( curci by się oczka szkliły ) :).
Mam jeszcze inne pomysły, lampki dekoracyjne ( takie na baterie ), białe śnieżki 3D, białe szyszki, suche patyczki, jakieś mini stroiki z gałązek świerku czy tui i kilku szyszek z czerwonym akcentem, pomarańcze udekorowane goździkami, bombki, mini choineczki i oczywiście jeszcze inne słodkości niż pierniczki ( my je w domu wszyscy uwielbiamy! ) :).
Na FB wszytko lubię jako Ma i Bla, a banerek wisi —-> Mój blog Ma i Bla przy okazji zapraszam do siebie na rozdanie :).
Witaj :-) Miło mi Ciebie gościć, mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej :-) Już zerkam na Twoje rozdanie. Pozdrawiam ciepło! :-)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: 5 pomysłów na prezent, który nie wyląduje w szafie
Dzięki za powiększenie mojego słownika o maszkietnik :)
Co bym z nim zrobiła? Pewnie przed Świętami trzymałabym pod kloszem bombki i inne świąteczne dekoracje. Chciałabym oczywiście eksponować na przyjęciach domowej roboty wypieki, ale najpierw musiałabym nauczyć się piec ;)
Jo jest gryfno dziołszka prosto ze Bytomia.Musza tyn maszkietnik gibko mieć.Postawia se go na byfyju.Byda na niem kroć kyjza abo wuszt. Byda na niego dawać pozór i się niem asić. Pozdrawiam
Padłam :-)
Od kilku dni przeglądam, podczytuje, podziwiam- pięknie jest u Ciebie. Trafiłam tu całkiem niedawno- dzięki Moje mieszkanie. Dopiero teraz, a mieszamy w tym samym mieście :) Z przyjemnością zostanę na dłużej :)
Maszkietnik postawiłabym w sercu mojego domu, w kuchni na moim kochanym byfyju, tam, gdzie stoją porcelanowe szolki :). Podziwiałabym go cały rok. Teraz w świątecznym czasie położyłabym na nim korzenne ciasteczka, marcepanowe rożki, lukrowane pierniczki i jaglane ciastka z daktylami- tegoroczne świąteczne maszkety. Szwarny ten maszkietnik !! Pozdrawiam serdecznie :)
Witaj! :-) bardzo mi miło Cię tutaj gościć :-) Czuj się jak u siebie. Widzę, że też blogujesz, biegnę zatem porozglądać się u Ciebie :-)
Oj Aga takie cudo, to można każdego dnia do czegoś innego wykorzystywać. Na spotkaniach rodzinnych królowałyby sery, bo mój Pan Mąż jest ich zapalonym miłośnikiem a w takiej formie kusiłyby oj kusiły:) W chwili relaksu to doskonałe miejsce na kwiecistą ozdobę. Ciekawa jestem, jak by się tam prezentowały wiosenne byliny np. krokusy lub hiacynty. A może mech, szyszki i moje drewniane serducho… Na każdy dzień nowa odsłona się szykuje:) Pozdrawiam ciepło.
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Ania D z A.D.Home to: Czuć święta nosem?:)
Bawię się z Wami.
Wyczytałam, że maszkietnik to po staropolsku łasuch, więc jestem łasa na to cudo :)
Stworzyłabym w nim zimowy, leśny świat – choinki z zielonej tektury, śnieg z soli i mały jelonek wyglądający zza krzaka :)
Baner zabieram, a pozdrowienia zostawiam.
Maszkietnik… jak to do czego? do trzymania maszkietów! mój mąż nie wie, co to maszkiety, więc mogłabym je tam chować, gdyby nie było widać… ale że widać to wykorzystałabym go do edukacji! Bo mój mąż jest z Sosnowca… ekhm… wybaczcie. Szwagier też z „zagranicy”, więc w mojej rodzinie wiele jest osób, które należy przeszkolić… moi rodzice, babcia i ciocia robią co w ich mocy a i ja z siostrą pomagam, ale taki maszkietnik to już na pewno by ich wyedukował!
Jaki piękny! :) Do czego ja bym go użyła? Myślę że sam w sobie jest piękną dekoracją! Ale pięknie wyglądałby z kryjącymi się pod kloszem świątecznymi słodkościami, trufelkami, cukierkami czy pierniczkami :)
Pozdrawiam :)
Ha rzutem na taśmę chyba tu dziś trafiłam. Oglądałam zdjęcia i zachwycałam się tymi szklanymi kloszami i wzdychałam – nagle patrzę że takie cudo można wygrać!!
Och do czego użyć???
Ja bym do niego włożyła:
– moje ciasto które zawsze wychodzi – a jak już zjemy go włożę
– pierniki które zwędziłam mamie – jak nie patrzyła a jak je zjemy
– włożę kilka bombek – bo to już będą święta – ale ukochany mój krzywo na mnie spojrzy – że nic słodkiego tam nie ma więc włożę tam
– ciasto z czekolady – z przepisu z blogów – oj ono szybko zostanie zjedzone a w święta będą znajomi
– więc włożę ciastka – tak mam zamiar się przełamać i upieć ciastka –
– następnego dnia – bo wszytskie ciastka zostały zjedzone – były pyszne
– włożę pompony białe – teraz wiszą jako ozdoba i tu też będą ozdobą.
– a na sylewstra zamienię pompony na mandarynki – wiem że po sylwestrze będzie cudownie zjeść soczyste mandarynki
– na nowy rok …
Mogę tak bez końca :)
A teraz wizualizacja – szkalnego cuda… trzymam kciuki !
Pozdrawiam
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Pani KoModa to: Kiedy powiedziało się A trzeba powiedzieć B. Szafka PRL.
Piękny maszkietnik:) Mojej żoneczce bardzo się podoba. Widziałem jak się uruchomiło w jej głowie pudełko pełne pomysłów na jego widok. Na miliony sposób zastosowałaby ten piękny maszkietnik w naszym domu. Ja wiem, że ładnie by się prezentował na naszym „hendmejd” drewnianym stole.
Wiem też jak ja bym z maszkietnika korzystał… Przynosiłbym na nim śniadanie do łóżka (np. kolorowe kanapeczki) specjalnie dla niej.
PS. Zapomniałbym… Miałbym super prezent pod choinkę dla żoneczki:)