Tony porozrzucanych zabawek, sterty książek, stare ciuszki poupychane w kartonach po pieluchach. Zdekompletowane puzzle, wbijające się w stopy klocki, kredki i prace plastyczne walające się po podłodze. Pełne szafy i nie domykające się szuflady, a do tego kolorystyczny i stylistyczny misz-masz. Brzmi znajomo? Masz już tego serdecznie dość? Przeczytaj mój artykuł, a dowiesz się, jak odgracić pokój dziecięcy.
Każdy, kto mnie zna, wie, że nie lubię zagracać przestrzeni. Blisko mi do minimalizmu – szkoda mi czasu, pieniędzy i przestrzeni na bzdury, dlatego raczej nie spotkasz mnie kupującej kolejną szafę, by pomieścić kolejne zgromadzone przeze mnie przedmioty.
Jeśli spodziewasz się tutaj porad w stylu: „Koniecznie zaopatrz się w kolorowe kosze, do których Twoje dziecko będzie mogło z łatwością wrzucać swoje zabawki”, to muszę Cię rozczarować. Oczywiście doceniam funkcjonalność koszyków i różnego rodzaju pojemników, ale nawet milion pudełek Ci nie pomoże, jeśli Twoje dziecko tonie w przedmiotach.
Obserwując siebie, znane mi rodziny oraz zdjęcia publikowane na blogach i forach w sieci, zauważyłam, że problem zagracenia pokoi dziecięcych skupia się wokół czterech zjawisk, których wspólnym mianownikiem jest nieumiejętność i/lub brak odwagi w redukowaniu:
1. Zabawek – bo droga, bo prezent, bo może kiedyś wróci do łask
2. Gadżetów – bo pielęgnują, bo stymulują, bo przeczytałam, że warto
3. Ubrań – na pamiątkę, na zapas, bo dostałam po dzieciach kuzynki
4. Prac plastycznych – bo sentyment, bo talent, bo przecież nie można wyrzucić
Jak sobie z tym poradzić? Sprawa nie jest trudna, potrzeba tylko konsekwencji, kilku ostrych cięć i Twojej zgody na to, by na chwilę stać się zimną rybą. Zaczynamy? Na pierwszy ogień idą zabawki. Ten temat jest tak obszerny, że przerodził się w dedykowany wpis. Pozostałe punkty omówię w kolejnym poście.
Zabawki
Jeszcze nie zdarzyło mi się usłyszeć od znajomych, że ich dziecko ma za mało zabawek. Raczej każdy stwierdza nadmiar i zastanawia się, jak zrobić czystkę w pokoju, a potem odzwyczaić siebie, bliskich i samo dziecko od nieustannego obdarowywania.
Po pierwsze: odgracić
– nie ma innej rady, jak raz a dobrze odgruzować dziecięcy pokój, a potem pamiętać o regularnej selekcji zabawek. Od razu mówię, że nie robiłabym tego bez dziecka – najzwyczajniej w świecie należy mu się nasz szacunek. Nie wspominając już o tym, że lament w momencie odkrycia straty może być dla całej rodziny nie do zniesienia;
– selekcję najlepiej zrobić przed zbliżającymi się urodzinami, Dniem Dziecka czy Mikołajkami. Wtedy najłatwiej wytłumaczyć dzieciakowi, że trzeba zrobić miejsce na nowe zabawki. Warto jednak cały czas podkreślać, że te, które odłoży na bok, przydadzą się dzieciom, które swoich zabawek nie mają. Lekcji empatii nigdy za wiele;
– jak zdecydować, które zabawki idą w odstawkę? Nie testowałam rozwiązania, w którym to rodzic podejmuje decyzję. Zawsze pozostawiam ją Ance i czasem tego żałuję, bo Ania pozbywa się też przedmiotów, do których ja mam szczególny sentyment. Mówi się trudno. Czasem Anka nie potrafi się zdecydować, więc najlepiej sprawdza się u nas system, gdy kładę przed nią pięć zabawek i pozwalam zostawić dwie. Zdarza się, że Ania nie chce się rozstać z żadną z danej grupy, wtedy więc z kolejnej piątki odkłada więcej przedmiotów. Nie ma przy tym dantejskich scen, bo przed sprzątaniem ustalamy, ile zabawek odkładamy na bok i potem konsekwentnie jej o tej liczbie przypominam;
– pozbądź się sentymentów i nie sugeruj nic dziecku – nie podpowiadaj, nie podsuwaj, to ma być jego decyzja. I jeśli zdecyduje, że pozbywa się drogiej zabawki od Bardzo Ważnej Cioci Kloci, to wyjście jest tylko jedno – zabawka idzie w odstawkę. Raz na zawsze pogódź się z tym, że wszystkim nie dogodzisz;
– postaraj się nie stracić cierpliwości w całym tym procesie. Byłam tam, widziałam, nie polecam ;-)
– może to i brak konsekwencji, ale sugeruję, by po dokonaniu selekcji jeszcze przez kilka dni przetrzymać w domu wybrane zabawki. Zdarza mi się obserwować, jak Ania zbyt pochopnie podejmuje decyzję o oddaniu konkretnej rzeczy i spodziewam się, że szybko za nią zatęskni;
– zdarzyło się i tak, że po kilku tygodniach, a nawet miesiącach, Ance przypomniało się, że nie ma na przykład Tygryska. Na wieść, że przecież oddała go innym dzieciom, ogarnął ją smutek. Było trochę płaczu, ale tragedią bym tego nie nazwała. Przytuliłam, wyjaśniłam i po sprawie. Wszystkiego nie przewidzisz, przed każdym smutkiem nie uchronisz;
– nie upychaj wyselekcjonowanych zabawek w pudłach w piwnicy lub na strychu. Rozstań się z nimi definitywnie. My wozimy Ankowe zabawki do PCK. Bywało też, że oddawaliśmy je za darmo za pośrednictwem OLX.pl. Z rzadka puszczamy je w drugi obieg wśród znajomych.
Po drugie: nie zagracić na nowo
Nawet najlepsza selekcja nic Ci nie da, jeśli Twoje dziecko ciągle będzie otrzymywać nowe zabawki. Jak sobie poradzić z tym wyzwaniem?
– tak bardzo, jak to tylko możliwe, ogranicz ilość prezentów kupowanych bez okazji – dotyczy to także Ciebie. Kupowane spontanicznie, często wymykają się spod kontroli i szybko zagracają przestrzeń. A poza tym odbierają dziecku umiejętność przyjmowania i docenienia upominków. Pozwólmy dzieciom mieć i czekać na marzenia. Nie spełniajmy ich, zanim pojawią się w ich głowie;
– zamiast kupować książki, bajki czy gry planszowe, skorzystaj z biblioteki lub wypożyczalni. W naszym przypadku dobrze się sprawdza świetnie zaopatrzona biblioteka miejska – można w niej wypożyczyć wszystko, o czym w tym punkcie wspomniałam. Czytamy, oglądamy i gramy, a przy okazji mamy duży wybór, nie zagracamy pokoju i nie wydajemy pieniędzy. Same plusy;
– z klasycznym: „Mamo, tato, kup mi” poradzisz sobie, dając dziecku kieszonkowe – Anka co piątek dostaje 2 zł, czasem wpadnie jej coś grubszego od dziadków. Gdy jej na czymś bardzo zależy, zaczyna na ten cel odkładać pieniądze. Większe prezenty wpisuje na listę do Aniołka lub Świętego Mikołaja (z czego spełniamy 1-2 życzenia). I tak, zdarza się, że musi pół roku czekać np. na strój Elzy. Radość nie do opisania. Inny sposób na marudzenie w sklepie to fotografowanie obiektu pożądania. Tak jak moje tęsknoty zaspokaja Pinterest (wystarczy, że coś zobaczę, przypnę i już mi lepiej :-), tak Ance wystarczy fotka balonów lub plastrów z Hello Kitty w moim telefonie;
– osób, które chcą obdarować Twoje dziecko, zazwyczaj jest sporo. Zaproponuj im prezenty składkowe, bo warto całą rodziną zrzucić się na wymarzony zestaw Lego lub domek dla lalek. Będzie to oszczędność i miejsca, i pieniędzy;
– nie bój się prezentów praktycznych. Nie zrobisz dziecku krzywdy, jeśli sprezentujesz mu coś, co i tak planowałaś kupić. Robiliśmy już rodzinną zrzutkę na fotelik rowerowy czy krzesła i stolik dziecięcy. Szczęśliwie Ankę cieszą również sukienki, rajstopy i pantofle, więc udaje nam się połączyć przyjemne z pożytecznym;
– postaw na prezenty niematerialne, zaoferuj dziecku wspólnie spędzony czas i wspólne emocje. Świetnym prezentem może być wypad do kina, na basen czy ciekawa wycieczka. Nie muszę chyba pisać, jak wielkie znaczenie ma uwaga skupiona na dziecku;
I ostatni punkt, może nie całkiem związany z tematem, ale nie potrafię go pominąć:
– nie rób drugiemu, co Tobie nie miłe. Jeśli idziesz do kogoś z wizytą i bardzo chcesz obdarować czyjeś dziecko, zapytaj, co się przyda. Jeśli nie uzyskasz odpowiedzi, sugeruję wybrać prezent, który z czasem się zużyje – pieluchy, bloki, kredki, książki z naklejkami. Moim zdaniem nie ma zbyt tanich prezentów i czas pozbyć się w tej kwestii fałszywego wstydu. Nie gwarantuję, że każdy rodzic Cię zrozumie – przed społeczeństwem jeszcze długa droga. Ale napędzanie machiny konsumpcjonizmu jest tak głupie i bezcelowe, że pora się temu sprzeciwić.
Jak widać na załączonym do wpisu obrazku, pokój, w którym ilość zabawek jest pod kontrolą, wcale nie musi być ascetyczny czy skrajnie minimalistyczny. Zresztą, minimalizm jako taki też nie musi mieć nic wspólnego z minimalizmem estetycznym. U Anki dużo się dzieje, pokój może się podobać lub nie i wiele można o nim powiedzieć, ale raczej nie to, że jest zagracony. Jeśli chcesz zobaczyć więcej kadrów z Ankowego pokoju, zachęcam Cię do przeczytania wpisu o 10 sposobach na eklektyczny klimat w pokoju dziecka.
Jak myślisz, czy powyższe metody sprawdzą się w Twoim domu? A może już masz wypracowane sposoby na to, jak odgracić pokój dziecięcy? Ciekawi mnie też Twoje zdanie na temat skromnych i niedrogich prezentów. Niecierpliwie czekam na komentarze :-)
my właśnie wczoraj przeżyłyśmy segregację w zabawkach i książkach – etap 1 :) poszło nam to dość sprawnie i Zuzia doskonale wiedziała (a przynajmniej tak się wydawało), czym już się nie bawi i co jej już niepotrzebne – nie było tego zbyt wiele, ale samo to, że potrafi się rozstawać z rzeczami jest pożyteczne.
Teraz czeka nas jeszcze zetknięcie z garderobą i malusimi zabaweczkami z kinder niespodzianki, a i ja przy okazji muszę pozbyć się paru swoich zachomikowanych „rzeczy”
Rady świetne i na pewno przydatne
Super:) trzeba zaczynać od małego, wtedy odgracanie, a właściwie unikanie gratów wchodzi w nawyk i życie staje się prostsze :) Fajnie, że Zuzia stanęła na wysokości zadania – chylę czoła. Powodzenia w dalszych działaniach, tych wspólnych, i Twoich własnych :)
Wrócę do Twojego wpisu za kilka miesięcy, kiedy będziemy Pyzę przeprowadzać do jej pokoju. Narazie za sukces polu porządkowym poczytujemy sobie skuteczne przekonanie krewnych i znajomych do kupowania wspomnianych też przez Ciebie przydatnych prezentów np. pieluch. Zabieram się zresztą do spisania takiego poradnika dla rodziny/znajomych i samych przyszłych rodziców. Fajnie, że napisałaś o tym, jak ciężko niektórym przełamać się i powiedzieć np. dziadkom, że kolejna zabawka to tylko 'zabieracz’ przestrzeni. A dobrze się w tym temacie przełamać, bo rzadko kto wychodzi z taką inicjatywą i pyta, co się przyda… my narazie puszczamy w 'drugi obieg’ ubranka. A ja jestem zachwycona tym poruszeniem i potrzebą dzielenia się wśród rodziców. Pozdrawiamy ciepło!
O tak, praktyczne prezenty są świetne, zwłaszcza w przypadku najmłodszych dzieci. Teraz łatwo sprawić Ance cudowny prezent na miarę, bo ma swoje miłości i pasje. Ale gdy była mniejsza, dużo zabawek zignorowała. Myślę, że naprawdę warto się przełamać i porozmawiać z bliskimi, a i rodzina powinna przestać myśleć, że do dziecka nie można przyjść z pustymi rękami. Bliskość i wspólny czas to najlepszy prezent i inwestycja :) pozdrawiam!
I jeszcze jedno – dzielenie się, wymienianie, puszczanie w drugi obieg – też praktykuje i popieram całym sercem :)
Bardzo mądre rady :)
U mnie też zawsze u dzieci wszystkiego było nadmiar, ale co jakiś czas robię segregację i oddaję ciuszki i zabawki rodzinie wielodzietnej, gdzie jest 11 dzieci, a kilkoro z tych dzieci tez ma już swoje dzieci :) Ja jestem bardzo zadowolona, że nie muszę wyrzucać, a komuś się bardzo przyda i na pewno skorzysta i Oni są zadowoleni, bo przy takiej gromadce potrzeby są ogromne :)
Pozdrawiam cieplutko, Agness:)
Bardzo dobre podejście. Najlepsze z możliwych to właśnie takie, gdy wspierasz konkretną rodzinę. Tak jak piszesz – wszyscy zadowoleni, nic się nie marnuje, lekcja wrażliwości udzielona. Ściskam mocno :)
Hej Aga. Tak bardzo spodobał mi się ten wpis, że poprosiłam dziś Darka, aby go przeczytał. Myślę, że bardzo ważne jest to, aby rodzice dziecka mieli to samo podejście. Całe szczęście myślimy podobnie z Darkiem;) Jutro odwiedzi nas moja mama – Leosiowa babcia. Będzie to dla niej lektura obowiązkowa!
Mama-babcia co chwila funduje wnuczkowi prezenciki (mimo moich wielu próśb, nadal to robi). Po pierwsze, niepotrzebnie wydaje pieniądze, po drugie, robi nam się niezłe składowisko nieużywanych zabawek. Większością Leo przestaje się interesować po 5 minutach…
Będąc w ciąży i teraz, już po urodzeniu, bardzo wsparły nas i wsperają znajomi posiadający dzieci. Pożyczają ubranka, zabawki, maty, książeczki, foteliki, bujaczki….Mogłabym jeszcze długo wymieniać! Dzięki temu sporo zaoszczędziliśmy. Każdy, kto kompletował wyprawkę dla niemowlaka wie o co chodzi. Nawiasem mówiąc, zastanawiam się na ile te wszystkie rzeczy są dziecku potrzebne. Ale to chyba osobny temat. Tę dobrą energią i wszystkimi rzeczami, z których mały już wyrósł dzielę się dalej!
Wspólnie z małżonkiem postanowiliśmy,że poprosimy rodzinkę,aby na pierwsze urodziny Leo złożyli się razem z nami na tipi (a słyszałam o pomysłach zakupu platkikowych pojazdów zdalnie sterowanych i innych takich….). Kolejnym pomysłem jest fundowanie wspólnych przeżyć zamiast prezentów. Np. z okazji dnia dziecka (tych okazji w ciągu roku jest naprawdę sporo).
Nie wiedziałam, że w bibliotece można wypożyczać gry- super! Na pewno będziemy korzystać z takich możliwości.
Pozdrawiam i trzymaj proszę kciuki, aby udało nam się przekonać resztę rodzinki do tego podejścia.
Martyna, nie masz pojęcia, jak mnie cieszą takie wpisy :) tzn wypływająca z nich świadomość rodziców, a nie historia o morzu zabawek od dziadków :) pomysł z tipi jest super! Już jestem ciekawa, co wymyśliłas. Dodam jeszcze, że z czasem plastiki przestają być takie straszne. Anka czerpie autentyczną radość z zabawy lalkami Barbie czy gumowymi kucykami. Nie mam zamiaru tego ograniczać w imię idei eko. Złoty środek najlepszy :) Ściskam mocno i powodzenia! :)
Babcia wróciła z nadmorskich wakacji. Przed wyjazdem przeczytała Twój wpis i spodobało jej się kilka zaproponowanych przez Ciebie rozwiązań. Nie potrafiła się jednak oprzeć pokusie i zakupiła kilka pamiątek dla wnuczka…dzwoneczek i mała dmuchaną piłeczkę.
Podsumowując, jest lepiej, ale nadal będziemy nad tym pracować ;)))
Czyli metodą małych kroczków :-) Trzymam kciuki! :-)
Bardzo fajny wpis!! Juz od jakiegos czasu chcę zrobić to o czym piszesz, jednak mam mnóstwo wymówek, którymi nie będę Cię zanudzać ;) A teraz idę czytać pozostałe części, może w końcu się zmotywuję :)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Justa to: Świąteczny wianek
Hej! :-) chętnie poczytam o Twoich „wymówkach” :-) Sama pewnie nie raz z podobnymi walczyłam lub nadal walczę – razem zawsze raźniej :-) Trzymam zatem kciuki za Twoje mocne postanowienia i powodzenie w odgracaniu – warto! :-) Pozdrawiam :-)
CommentLuv: Ostatni wpis opublikowany przez Happy Place to: Wystarczy chcieć, czyli Happy Place w „Moim Mieszkaniu”